Jest mi niezmiernie miło za słowa pochwały :) Ależ to cieszy , że ktoś czyta co pisze i jeszcze się z tym zgadza hihi
Przeszliśmy przez temat niełatwy, czyli temat karmienia, ale jeszcze cięższym tematem jest co jeść by karmić.
Po prawie miesiącu jedzenia kurczaka w różnych wersjach zrozumiałam co znaczy dieta i dlaczego niektóre mamuśki rezygnują z karmienia piersią.
Zacznijmy od początku. Już w szpitalu ordynator poinformował młode matki, że dieta matki karmiącej nie istnieje. Matka ma jeść wszystko za wyjątkiem tego co wzdyma czyli groch, cebula, fasola, kapusta , grzyby itd. Łatwizna, pomyślałam. Wróciłam do domu z bananem na ustach, że czasy się zmieniły i mogę jeść wszystko. Dla pewności zaczęłam od kurczaczka z tefala . Smak...w zasadzie brak smaku:( No , ale OK dla dobra dziecka- czego się nie robi.
Po trzech dniach weszłam na wujka google i wyszukałam: co jeść karmiąc niemowlaka. Odpowiedź : WSZYSTKO. Skoro wszystko, to Tosia do wózka ja do sklepu i kupiłam kalafiorka. Ha, będzie delikatna zupka. Mąż wrócił z pracy, zupka na stole, zjadłam dwie miseczki. Przecież mogę wszystko a taka zupka leciutka to tiu tiu :) Tiu tiu to ja miałam w nocy jak malizna dostała ultra mocnego zatwardzenia. No, ale jak?!! Dlaczego??!! A dlatego, że kalafior puszy i nie można go jeść na początku (3miesiące) karmienia. OK- pomyślałam- nie doczytałam , niby miało być wszystko. Aszz...zjadłabym zupę ogórkową...pyk pyk wujek google...ha! mogę jeść zupę ogórkową , tak mówi wujek :) Zupa na stole, znów dwa talerze (apetyt mi służy przy kurczaku) . Nadeszła noc spokój, dziecko śpi. Aaa wujek miał racje. 9:00 perełka zrobiła kupę, jakaś taka dziwna, wodnista. No cóż może coś jej nie spasowało. Godzina 10:15 znowu kupka, 11:28 kolejna i tak co godzina a mała nie chce jeść. BOŻE!!! Biegunka, ma 1,5 miesiąca może się odwodnić. Szukamy lekarza , a lekarz na to ... ogórkowa??!! NO why ??!! Nie wolno, za mała.
No wiec WSZYSTKO to jest gó..no prawda!!
Do 3-go miesiąca matka która chce karmić i chce by jej malizna czuła się dobrze nie może jeść praktycznie nic za wyjątkiem. Najlepszy jest kurczaczek swojski, ten nie nadziewany sterydami(pierś kurczaka wielkości mojej piersi ). Jeśli chcemy jeść coś zdrowszego, nie nafaszerowanego to polecam mięso z indyka. Indyk nie przyjmuje sterydów. Ja robiłam spaghetti z pomidorów obranych ze skórki (puszka z Biedronki) dodawałam mięso mielone z indyka i makaron . Zawsze jest to coś innego niż pierś. Mojej drobince pomidory pasują, nic jej się nie dzieje. Jednak co jest bardzo ważne. Pomidor zawsze należy obrać ze skórki, wtedy nie zaszkodzi maleństwu. Karmiąca nie powinna jeść ostrych rzeczy, ale spokojnie może jeść słone czy doprawione ziołami. Mnie i Tosi odpowiadał też, kurczak z papirusu- bez oleju a ze smakiem. Spokojnie możemy skusić się na nóżki czy pałki upieczone w piekarniku.
Na śniadanie to jajeczko raz/dwa razy w tygodniu. Mleczko z płatkami, zacierką czy ryżem, ale nie przeginać z mlekiem. Jest to NIE prawda, że żeby mieć mleko trzeba pić mleko. Czy widział kto kiedy krowę pijącą mleko?! ;) Parówki... asz uwielbiałam...cielęce lub dla dzieci z ketchupem dla dzieci :)
Na deser budyń lub kisiel osłoda gwarantowana, brzuszek maleństwa nie uszkodzony. Nie polecam czekolady w dużej ilość, ale warto zjeść trochę, niech malizna się przyzwyczaja. Spokojnie możemy jeść biszkopty, ciasteczka deserowe, wafelki.
Owoce: w pierwszych dwóch miesiącach polecam jabłko. Obrane ze skórki. Później można zjeść brzoskwinie, truskawkę i obserwować jak malizna reaguje, czy nie ma krosteczek. Nie wolno jeść gruszek. Ja się najadłam i mała miała straszne zaparcie :(
Co tyczy się cytrusów. Zachęcam do nie spożywania ich w tych 2 pierwszych miesiącach w 3cim można pomalutku zacząć jeść. Są one mocnymi alergenami. Oczywiście spróbujcie kawałeczek i zobaczcie co się dzieje. Czy są kropeczki, zatwardzenie nie grozi po pomarańczach ;) Pamiętajmy przy wyborze miedzy jabłkiem a pomarańczą zawsze wybierzmy to pierwsze, gdyż jest mniej pryskane i zdrowsze:)
Alergeny, typu miód , orzeszki, migdały uczulą , ale nie każde dziecko, moje nie miało z nimi problemów. Jedyny problem jaki się pojawił to lekkie zatwardzenie po miodzie, także warto w tym temacie uważać.
Napoje: woda, woda i jeszcze raz woda a pomiędzy wodą rumianek:) Woda najlepiej mineralna nie źródlana , żeby dodawała siły :) Po tygodniu od powrotu do domu zaczęłam pić sok jabłkowy, co ważne nie może być on kwaśny , ponieważ zatwardzi dzidziusia ;) Sok jabłkowy naturalnie tłoczony poruszy jelitka maleństwa i będzie sprzyjał opróżnianiu brzuszka.Rumianek zadba o Wasz brzuszek, i delikatnie pomuska przez mleczko brzuszek dziecka. Pijcie dużo wody bo jest ona potrzebna do dobrego samopoczucia. Odradzane są napoje słodkie gazowane typu Coca_cola. Ja nie piłam ich i nadal nie pije ponieważ boje się że napompują moje maleństwo.
Piwo-podobno wspomaga laktacje, nie u mnie...Karmi nie nie nie dla mnie. Moja słodycz cierpiała po nim całą noc. Lech bezalkoholowy nie wpłynął na laktacje , ale zabił moją potrzebę smaku a moja malizna nie odczuła po nim bólu brzusia.
Kawa i herbata zdradzieckie napoje bogów. Kawę piłam rozpuszczalną bezkofeinową aż do ukończenia 2giego miesiąca. Od początku 3ciego pije już normalną kawe, jeden kubek dziennie, zaraz po przebudzaniu. Zbyt duża ilość kawy może wywołać u dziecka palpitacje:( Z herbatą uważam bo zawiera ona kofeinę, także jak już wypije kawę to nie dopycham się herbatą.
Uwielbiałam picie wody z dodatkiem soku malinowego, nie szkodził on mojemu dziecku a mi
dodawał smaku lata i lekkiej słodkości:)
Odradzam rzeczy smażone.Bardzo źle wpływały na samopoczucie mojej Tosi Olej to nasz wróg publiczny. Moje serduszko zawsze ma wzdęcia i śmierdzące bączki po smażonkach.
Niestety żywot matki karmiącej nie jest łatwy. Każda z mamuś jest inna, każde dzieciątko jest inne. Niekoniecznie to co pasuje mojej misi będzie pasowało Waszej maliźnie. Zachęcam do próbowania różnych rzeczy, ale wszystko z umiarem. Odpuścić sobie chrupki ale wszamywać owocki. Początek 3-ciego miesiąca to początek lepszych dni dla mamuś. Jemy już szyneczkę nie tylko z kuraka( można już wprowadzić wcześniej ale nie taką podłą), ale też wieprzową. Pijemy soczki dwu-,trzy owocowe. Czekoladka to już 4 kosteczki achhh....sama słodycz;) Pamiętajmy, że wprowadzając coś nowego warto jest odczekać dzień, dwa żeby zobaczyć jak reaguje . Moje zawsze reaguje na jedzenie po upływie ok. 30h .Jak noc jest spokojna, brzuszek nie boli to znak, że można jeść ;) Nie popadajmy w paranoje, samo jabłko smażone i kurczak nie doda nam siły do codziennego zajmowania się dzieciątkiem. Wiec jedzmy , ale z głową.
Ze swojej strony mogę polecić urządzenie które mi ułatwiło problem ze zdrowym gotowaniem . Ja kupiłam go na wyprzedaży jednego ze sklepów z AGD.Był za połowę ceny. Naprawdę warto, pyszny soczysty kurczak, wspaniałe warzywa , ziemniaki bez tłuszczu i jeszcze robi się samo;)
Jeśli macie jakiekolwiek pytania to służę pomocą. Pomogę na tyle na ile mogę :)
Proszę o propozycje tematów wpisów ułatwi mi to życie :))
W najbliższe dni odpowiem na nominacje do Liebster blog award - za które bardzo, bardzo dziękuje.
XOXO
Kochająca mama i prawdziwa kobieta. Jak być super i sexy mamą jednocześnie, ale nie tylko o tym. Blog o wszystkim co mnie otacza i o moich mini kobiecych uzależnieniach.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trzymiesięczne niemowlę. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trzymiesięczne niemowlę. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 7 grudnia 2014
wtorek, 2 grudnia 2014
NIE jestem złą matką jestem Najlepszą :)
Za nim na świat przyszła moja perełka byłam przekonana, że będę karmiła ją piersią. Toż to jaką ja miałam minę jak widziałam młode matki karmiące dzieci butelką. Nie mogłam zrozumieć jak można odpuścić sobie tą wieź z dzieckiem. No jak?!
Teraz jak pomyślę jaka ja byłam nie uczciwa w stosunku do tych matek !! Moja malizna przyszła na świat w sposób nienaturalny czyli przez cesarskie cięcie. W noc porodu nusia została mi zabrana i podano jej butelkę. Ja byłam tak potwornie zmęczona, że nawet się nad tym nie zastanawiałam. Dzieciątko zostało przyniesione mi na drugi dzień. Razem z malizną przyjechała mała buteleczka napełniona mleczkiem. Ja zmęczona, wystraszona nie posiadająca zielonego pojęcia jak przystawić maleństwo do piersi postanowiłam skorzystać i nakarmiłam małą butelką.
No ale dzwoniła do mnie teściowa, ciocia, babcia i każda pytała czy karmie piersią. Nie ?!! Jak to nie!!! Musisz!!! A ja biedna , wystraszona z wyrzutami sumienia i łzami w oczach zamęczałam sie myślami że jestem fatalną matką. Nie wiem jak , nie umiem nakarmić swojego dzieciątka, które tak będzie cierpiało przez to, że nie je mleka matki. Położne przynosiły mi kruszynkę , trzy godziny wpychałam jej cycka do buzi, płakałam a moja córeczka aż wyła ze złości i tak co karmienie. Ja zmęczona , ona głodna i zmęczona. Po co ??!! Żeby te wszystkie kobiety wokół mnie które, jak się później okazało , same nie karmiły, były usatysfakcjonowane. Po to bym nie była złą matką.
Po trzech dniach męki mojej i mojego dzieciątka wróciłam do domu. Na myśl o karmieniu dostawałam drgawek. Męża nie było, był na szkoleniu. Wiec nikt nie widział jak karmie maleństwo. Kupiłam mleko w proszku. Nie miałam siły i sumienia zamęczać córki. Przed każdym karmieniem dawałam pierś ale po 5 minutach podawałam butelek. Tak wyglądało każde karmienie. Minął dzień pierwszy, dzień siódmy a w dniu trzynastym uświadomiłam sobie, że coraz mniej daje butelki a coraz więcej piersi. W ten sposób doszłyśmy do naszego skromnego sukcesu. Antosia je butelkę maksymalnie dwa razy dziennie. Raz koło 12:00 i raz przed snem, a tak to tylko pierś.
Mój mały sukces osiągnęłam tylko i wyłącznie dzięki mojej silnej psychice. Tylko i wyłącznie dzięki temu , że zignorowałam te głupie , nikomu nie potrzebne teksty o byciu dobrą matką i o cuda działającym mleku matki.
Teraz doskonale rozumiem te wszystkie mamusie które karmią butelką. Nie da się , no to się nie da. Najważniejsze jest nasze maleństwo i to żeby były najedzone.
Zgadza się, że mleko matki uodparnia maleństwo, ale w XXI wieku mleka sztuczne są tak dopracowane, że dziecko na nich też dobrze się rozwija. Dlatego drogie mamy NIE PRZEJMUJCIE SIĘ TYM , ŻE NIE KARMICIE PIERSIĄ. Wasze dzieci będą tak samo zdrowe , tak samo kochane i wspaniałe jak te na cycku. Nie miejcie wyrzutów sumienia. Jesteście wspaniałymi matkami, bo pomimo nie dawania cycka dajecie dzieciom miłość.
Moja mama spaliła pokarm i karmiła mnie butelką. Było to 28lat temu. I co ?! Jestem zdrową, szczęśliwą kobietą. Kocham mamę ponad życie i nie mam do niej pretensji, że nie karmiła mnie piersią czy , że urodziła mnie przez CC. Zawsze byłam zdrowym dzieckiem , bardzo , ale to bardzo rzadko chorowałam.
Także kobiety głowa do góry, pierś do przodu ( będzie jędrniejsza niż ta moja po karmieniu ) i uśmiech na ustach. Dla naszych dzieci jesteśmy najlepszymi matkami !!!
Jeśli karmicie piersią to super, jeśli mieszacie sposób to super , jeśli dajecie butle to super grunt żeby Wasze dziecko było zdrowe i szczęśliwe.
Tyle moich przemyśleń.
Jutro lub po jutrze dodam artykuł o tym co jeść a czego nie (z mojego doświadczenia) w 3 pierwszych miesiącach karmienia piersią.
XOXO
Teraz jak pomyślę jaka ja byłam nie uczciwa w stosunku do tych matek !! Moja malizna przyszła na świat w sposób nienaturalny czyli przez cesarskie cięcie. W noc porodu nusia została mi zabrana i podano jej butelkę. Ja byłam tak potwornie zmęczona, że nawet się nad tym nie zastanawiałam. Dzieciątko zostało przyniesione mi na drugi dzień. Razem z malizną przyjechała mała buteleczka napełniona mleczkiem. Ja zmęczona, wystraszona nie posiadająca zielonego pojęcia jak przystawić maleństwo do piersi postanowiłam skorzystać i nakarmiłam małą butelką.
No ale dzwoniła do mnie teściowa, ciocia, babcia i każda pytała czy karmie piersią. Nie ?!! Jak to nie!!! Musisz!!! A ja biedna , wystraszona z wyrzutami sumienia i łzami w oczach zamęczałam sie myślami że jestem fatalną matką. Nie wiem jak , nie umiem nakarmić swojego dzieciątka, które tak będzie cierpiało przez to, że nie je mleka matki. Położne przynosiły mi kruszynkę , trzy godziny wpychałam jej cycka do buzi, płakałam a moja córeczka aż wyła ze złości i tak co karmienie. Ja zmęczona , ona głodna i zmęczona. Po co ??!! Żeby te wszystkie kobiety wokół mnie które, jak się później okazało , same nie karmiły, były usatysfakcjonowane. Po to bym nie była złą matką.
Po trzech dniach męki mojej i mojego dzieciątka wróciłam do domu. Na myśl o karmieniu dostawałam drgawek. Męża nie było, był na szkoleniu. Wiec nikt nie widział jak karmie maleństwo. Kupiłam mleko w proszku. Nie miałam siły i sumienia zamęczać córki. Przed każdym karmieniem dawałam pierś ale po 5 minutach podawałam butelek. Tak wyglądało każde karmienie. Minął dzień pierwszy, dzień siódmy a w dniu trzynastym uświadomiłam sobie, że coraz mniej daje butelki a coraz więcej piersi. W ten sposób doszłyśmy do naszego skromnego sukcesu. Antosia je butelkę maksymalnie dwa razy dziennie. Raz koło 12:00 i raz przed snem, a tak to tylko pierś.
Mój mały sukces osiągnęłam tylko i wyłącznie dzięki mojej silnej psychice. Tylko i wyłącznie dzięki temu , że zignorowałam te głupie , nikomu nie potrzebne teksty o byciu dobrą matką i o cuda działającym mleku matki.
Teraz doskonale rozumiem te wszystkie mamusie które karmią butelką. Nie da się , no to się nie da. Najważniejsze jest nasze maleństwo i to żeby były najedzone.
Zgadza się, że mleko matki uodparnia maleństwo, ale w XXI wieku mleka sztuczne są tak dopracowane, że dziecko na nich też dobrze się rozwija. Dlatego drogie mamy NIE PRZEJMUJCIE SIĘ TYM , ŻE NIE KARMICIE PIERSIĄ. Wasze dzieci będą tak samo zdrowe , tak samo kochane i wspaniałe jak te na cycku. Nie miejcie wyrzutów sumienia. Jesteście wspaniałymi matkami, bo pomimo nie dawania cycka dajecie dzieciom miłość.
Moja mama spaliła pokarm i karmiła mnie butelką. Było to 28lat temu. I co ?! Jestem zdrową, szczęśliwą kobietą. Kocham mamę ponad życie i nie mam do niej pretensji, że nie karmiła mnie piersią czy , że urodziła mnie przez CC. Zawsze byłam zdrowym dzieckiem , bardzo , ale to bardzo rzadko chorowałam.
Także kobiety głowa do góry, pierś do przodu ( będzie jędrniejsza niż ta moja po karmieniu ) i uśmiech na ustach. Dla naszych dzieci jesteśmy najlepszymi matkami !!!
Jeśli karmicie piersią to super, jeśli mieszacie sposób to super , jeśli dajecie butle to super grunt żeby Wasze dziecko było zdrowe i szczęśliwe.
Tyle moich przemyśleń.
Jutro lub po jutrze dodam artykuł o tym co jeść a czego nie (z mojego doświadczenia) w 3 pierwszych miesiącach karmienia piersią.
XOXO
piątek, 28 listopada 2014
Coś dla dużego i coś dla małego
Uwielbiam , uwielbiam , uwielbiam - to ja- mój R. za to załamuje ręce. Ile można kupować biżuterii. No przecież nigdy nie jest jej za dużo, każda jest inna i każda jest wyjątkowa:)
Szczególnie wyjątkowa jest ta którą zrobił dla nas ktoś. Tak wiem, chińskie małe rączki to też ktoś, ale bardzo anonimowy. Ja wole tego ktosia spersonalizowanego. Takim wspaniałym ktosiem, który mnie zaczarował jest twórczyni nietuzinkowych bransoletek ze strony www.goti.pl . Pierwszy kontakt z tymi cudeńkami nabyłam na IG. No przecież muszę ją mieć, bez zastanowienia zaczęłam przeglądać bransoletki. Co jedna to ładniejsza. Dylemat którą kupić. Wybór padł na różowo mleczną z jadeitu.
Pani Twórczyni błyskawicznie przysłała mi mój wybór do domku. Bransoletka jest idealnie dopasowana do mojego nadgarstka. Wygląda szałowo. Jest delikatnym dopełnieniem codziennego luku :) Cena jak najbardziej przyzwoita. Moja kosztowała 39,90 plus kw. No i jak tu nie cieszyć mordki:)
Moja mordeczka zadowolona i nie tylko moja. Radości grom gdyż moja perełka dostała od swojej Cioci swoją pierwszą laleczkę. Laleczka to cudowność z firmy LAMAZE - Emilia . Wraz z moją córką uwielbiamy ją. U nas Emilia nosi jakże polskie imię Zosia. Zosia jest najlepszą i jedyną póki co przyjaciółką 3 miesięcznej Tosi:) Zosia szeleści co wprawia moją Tosie w osłupienie; grzechocze co otwiera mojej córeczki oczka szerzej niż 5 złoty i jakby tego było mało piszczy a malizna piszczy z nią. Zosia jest cudowna, nie spodziewałam się, że moja malizna poświeci jej tyle uwagi. Laleczka jest małym mobilizatorem mojej córki do odwracania się na boczek- podobno 3 miesieczniaki tak powinny. Moja perełka wyciąga do laleczki rączki - SZAŁ!!
Nie wiem jak cudowna ciocia wpadła na kupno tej zabaweczki ale był to strzał w 10 a nawet i 100. Zosia służy nam , często bezsilnym rodzicom, do odwrócenia uwagi i uspokojenia mojej energicznej perełki. Perełka z zachwytem i z rozdziabanym ryjkiem patrzy na jakże kolorową, miękką i wesołą Zosie.
To nie wszystko Zosia może być mobilna:) Ma taki mały haczyk umożliwiający zawieszenie jej na foteliku czy w wózku. Tak wiec jeśli chcesz zrobić swojej maliźnie prezent gnaj do sklepu i kupuj Zosie znaczy się Emilie. Malizna może ją gryźć , ssać i co tylko :) Uwielbiam firme LAMAZE , ale dlaczego to kiedy indziej :)
Ja matka Polecam :)
Tu Emily w oryginale.
Szczególnie wyjątkowa jest ta którą zrobił dla nas ktoś. Tak wiem, chińskie małe rączki to też ktoś, ale bardzo anonimowy. Ja wole tego ktosia spersonalizowanego. Takim wspaniałym ktosiem, który mnie zaczarował jest twórczyni nietuzinkowych bransoletek ze strony www.goti.pl . Pierwszy kontakt z tymi cudeńkami nabyłam na IG. No przecież muszę ją mieć, bez zastanowienia zaczęłam przeglądać bransoletki. Co jedna to ładniejsza. Dylemat którą kupić. Wybór padł na różowo mleczną z jadeitu.
Pani Twórczyni błyskawicznie przysłała mi mój wybór do domku. Bransoletka jest idealnie dopasowana do mojego nadgarstka. Wygląda szałowo. Jest delikatnym dopełnieniem codziennego luku :) Cena jak najbardziej przyzwoita. Moja kosztowała 39,90 plus kw. No i jak tu nie cieszyć mordki:)
Nie wiem jak cudowna ciocia wpadła na kupno tej zabaweczki ale był to strzał w 10 a nawet i 100. Zosia służy nam , często bezsilnym rodzicom, do odwrócenia uwagi i uspokojenia mojej energicznej perełki. Perełka z zachwytem i z rozdziabanym ryjkiem patrzy na jakże kolorową, miękką i wesołą Zosie.
To nie wszystko Zosia może być mobilna:) Ma taki mały haczyk umożliwiający zawieszenie jej na foteliku czy w wózku. Tak wiec jeśli chcesz zrobić swojej maliźnie prezent gnaj do sklepu i kupuj Zosie znaczy się Emilie. Malizna może ją gryźć , ssać i co tylko :) Uwielbiam firme LAMAZE , ale dlaczego to kiedy indziej :)
Ja matka Polecam :)
Tu Emily w oryginale.
Poznajmy się :)
Jestem młodą matką, ale nie z rocznika a z doświadczenia. Mam wielkie szczęście , moje szczęście to Tosia i R. Tosia to perełka która uszczęśliwiła nasze życie 22.08.2014 roku . R. to mój kochany małżonek. Wspaniały mąż i jeszcze wspanialszy tatuś. Te dwie osóbki są dla mnie wszystkim co potrzebuje :)
Ale baba jak to baba. Nie narzekam na brak zewu kupna bucików(których wiecznie mało), torebek(które muszą do tych bucików pasować), kosmetyków(no hello toż to mam być sexy mamą) i oczywiście biżuterii( jak błyszczeć to na maxa).
Na blogu chce zamieszczać wszystko. To co ważne w życiu mamuśki. To co potrzebne żeby w tym życiu było lżej. Wszystko to co mamuśce czyt. kobiecie potrzebne do pełni szczęścia.
Odpowiedzi na pytania i pytania bez odpowiedzi :)
ZAPRASZAM
Ale baba jak to baba. Nie narzekam na brak zewu kupna bucików(których wiecznie mało), torebek(które muszą do tych bucików pasować), kosmetyków(no hello toż to mam być sexy mamą) i oczywiście biżuterii( jak błyszczeć to na maxa).
Na blogu chce zamieszczać wszystko. To co ważne w życiu mamuśki. To co potrzebne żeby w tym życiu było lżej. Wszystko to co mamuśce czyt. kobiecie potrzebne do pełni szczęścia.
Odpowiedzi na pytania i pytania bez odpowiedzi :)
ZAPRASZAM
Subskrybuj:
Posty (Atom)